Jestem Ateistą!
Niby proste i łatwe stwierdzenie... a jednak czegoś mi brakuje...
Nie wiem już sam jak do tego podejść. Wychowany byłem oczywiście na katolika. I to (w moim mniemaniu) na dobrego katolika. Nie jakiegoś zbetoniałego obrońcę krzyża, ale na osobę która miała dzielić się miłością do bliźniego i boga. Osobę tolerancyjną wobec innych wyznań, wierzeń, filozofii, czy oczywistych rzeczy jak rasa, czy preferencje seksualne.
Nie jestem też osobą, która odeszła od wiary bo "obraziła" się na boga! Nie, gdyby był - to w zasadzie byłbym mu wdzięczny, za to co mam i kim jestem.
Dlaczego wiec postanowiłem być ateistą?
I czy to właściwie jest decyzja?
Już dawno temu przestałem chodzić do kościoła i w zasadzie to jestem od dawna zdeklarowanym antyklerykałem! Ale zawsze potrafiłem oddzielić kościół z jego zapleśniałymi doktrynami, hierarchią, i mnóstwem złych księży, od wiary - jako indywidualnej części życia każdego człowieka. Oderwanej od kościoła i jego tradycji, obrzędów i całej tej szopki.
Ale przyszedł kiedyś taki dzień, kiedy nagle wpadła mi do głowy myśl, że boga nie ma! Że właściwie, to ja już od dawna nie wierzę, a jedynie szukam kogoś kto mnie wysłucha, choćby w moich własnych myślach. Kogoś z kim mogę być zupełnie szczery, bo i tak wszystko wie. Kogoś kto nie będzie oceniał, doradzał, dawał żadnych odpowiedzi - a tylko wysłucha.
I poczułem wtedy ogromną ulgę!
Ulgę, że nie muszę udawać, chodzić do kościoła którego nie lubię, mieć wyrzutów sumienia, że do niego nie chodzę, robić rzeczy wbrew kościołowi, generalnie poczułem się wolny.
Również cała ta otoczka związana z życiem wiecznym - dała mi ulgę! Ulgę, że nie będę musiał dźwigać mojego chorego myślenia przez całą wieczność! Umrę i na tym się skończy cały CUD istnienia. Ciało się rozłoży, dusza, czy może świadomość lepiej tu pasuje - przestanie funkcjonować i już! Koniec.
Czy to nie prostsze, łatwiejsze i na dodatek zgodne z nauką?
Ale ten stan ulgi nie trwał długo ....
Czegoś mi brakuje! Czy boga? raczej nie! Ale chętnie znalazł bym przyjaciela...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz