piątek, 25 maja 2012

Palić mi się chce!

Palić mi się chce!
.
.
.
17-go kwietnia ostatni raz paliłem papierosa. Paliłem przez ostatnie18 lat! Aż trudno uwierzyć, że tyle lat można truć się i nawet nie powalczyć o swoje zdrowie. Jak bardzo musiałem bać się tej porażki... Nie rzuciłem wcześniej, bo bałem się że mi się to nie uda! Nie potrafiłem myśleć logicznie na ten temat! Teraz widzę to następująco:
Kiedyś: bałem się że nie dam rady. Bałem się, że będzie to kolejna już porażka, a tych miałem w życiu tak dużo, że bałem się kolejnej panicznie. Nie chciałem poczuć, że nie nadaję się do tak prostej rzeczy jak rzucenie palenia. Nie chciałem poczuć, że znów się do czegoś nie nadaję!
Kilka miesięcy temu: zrozumiałem, że zaczynam się lubić, więc nie chciałem już robić krzywdy komuś kogo lubię! Zrozumiałem też bardzo kluczową sprawę: papierosy nie dawały mi nic, czego nie mógłbym w zdrowy sposób zrekompensować. To nie na nikotynie mi zależało, to nie ich smak i aromat, to nie aspekty towarzyskie, czy jakiekolwiek inne. Papierosy to nic innego jak kolejny sposób na sztuczne, nałogowe regulowanie uczuć. A ja nie chciałem już myśleć i zachowywać się nałogowo. Chciałem w cierpieniu i bólu, ale żyć świadomie!
Nastąpiła więc wewnętrzna przemiana w osobę, która nie potrzebuje już papierosa do normalnego funkcjonowania! To było podstawą do rzucenia tego paskudnego nałogu.
Było jeszcze coś: pozwolenie sobie na popełnianie błędów i zrozumienie wreszcie, że to iż nie uda mi się rzucić palenia nie może pogorszyć mojej sytuacji. Jeśli mi się uda rzucić palenie choćby na kilka godzin, to i tak będzie to kilka godzin dla mojego zdrowia! Jeśli nie uda mi się, to jedynie mogę być w takiej sytuacji jak jestem, ewentualnie lepszej, bo wiem że spróbowałem i że się nie boję! I z takim wsparciem wewnętrznym i bez żadnych wspomagaczy zewnętrznych PRZED kolejnym papierosem powiedziałem sobie dość! Nie - "to będzie ostatni", albo standardowe "od jutra nie palę". Powiedziałem sobie "już żadnego więcej"!
Teraz: wiem, że to była dobra zmiana. Wiem też, że pierwsze godziny bez papierosa są jak całe dni, pierwsze dni jak tygodnie, a tygodnie jak... tygodnie! Dalej nie wiem, ale na pewno będę jeszcze wracał do tego tematu. Fizyczne skutki odstawienia są najgorszym fizycznym przeżyciem jakie miałem. Skoki temperatury, poty, delirium, kompletny brak koncentracji, a stan napięcia nerwowego sięgał zenitu. Ale jest to do przetrwania jeśli ma się świadomość, że to minie! Nie można poddać się myśli, że jak nie zapalę, to się zaraz rozlecę! Nie ma takiej opcji - to tak nie działa! Nie rozsypiesz się i nic podobnego Cię nie spotka, a wręcz przeciwnie! Dolegliwości będą coraz słabsze, a samopoczucie coraz lepsze!

Więc jak chodzi o papierosy to dobra rada na dziś:
"KOCHAJ SIEBIE I NIE RÓB SOBIE KRZYWDY"

1 komentarz:

  1. Życzę wytrwałości w tej postawie.
    Ten wpis zrobił na mnie wielkie wrażenie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń