piątek, 25 maja 2012

droga i cel

 Zupełnie inaczej rozmawia się z kimś, a inaczej pisze bloga. Myślałem, że pisać będzie mi równie łatwo jak mówić, ale się myliłem. Jest to kolejna rzecz której się dziś nauczyłem. A uczę się każdego dnia i czerpię dużą radość z tej nauki. Cenię wszystko i wszystkich którzy mi w tej nauce pomagają, którzy (albo przez których) pozwalają mi dostrzec kolejny kawałek siebie. Od niedawna patrzę na świat w ten sposób. Czuje się nieraz jakbym na nowo odkrywał świat, jak małe dziecko które pierwszy raz spotyka się z otwartą przestrzenią.

Co takiego stało się ze mną, że patrzę na świat w ten sposób?

Dobre pytanie! "Mądre to i medytować będę o tym" - jak pewnie mistrz Joda by powiedział. ;)

Mam jeszcze wiele takich pytań:
Co się stało, że moje życie wyglądało tak fatalnie?
Co zrobiłem, by to zmienić?
Gdzie byłem, a gdzie zmierzam?
Jakie mam cele i jaką idę drogą?

i tu dochodzimy do tytułu tego bloga: "droga poprzez cel"
Trochę przewrotna to gra słów. Generalnie chodzi tu o to, że cele, choć na pewno ważne w życiu, nie mogą być jego sednem. A z drugiej strony - droga, czyli nasze codzienne z życiem spotkania, również nie mogą być najważniejsze, gdyż do czegoś powinno to życie zmierzać. Tak wiec przepis nr 1 brzmi:

"CEL i DROGA - SĄ RÓWNIE WAŻNE" 

Teraz należałoby przedstawić długie wyjaśnienie na zasadzie "co autor miał na myśli"... ale ograniczę się jedynie do krótkiego komentarza, a raczej kolejnych sloganów: złoty środek + dążenie do harmonii.
 Jakie to proste! Jak czytam to co właśnie napisałem, to sam nie mogę w to uwierzyć!
Ale podobno najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Myślę, że do celów, ich wyznaczania, realizacji, motywacji i innych takich pewnie wrócimy, ale chciałbym jeszcze na początku słowo o drodze. Otóż droga jest mi o tyle bliska, że jestem motocyklistą! Nie uważam się za dawcę nerek, ale raczej kogoś, kto widzi w maszynie drogę do wolności. Wsiadam na motocykl i ruszam w drogę (czyt. podróż), aby poprzez drogę (czyt. jezdnię, miejsce po którym można przejechać) znaleźć drogę (czyt. sposób) w życiu. Niby to samo, a jednak co innego... ;)

Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że jest to dla mnie ważny symbol!

Nie wsiadam na maszynę, aby dojechać w jakieś konkretne miejsce, chcę jechać dla samej jazdy, to droga jest celem. To droga sprawia przyjemność, satysfakcję i spełnia moje potrzeby. To tam - po drodze, spotyka mnie mnóstwo ciekawych wydarzeń, ludzi, okoliczności przyrody. Wystarczy się rozejrzeć, być otwartym na to co może mnie spotkać.

Z drugiej strony...

Po długiej podróży, chętnie wracam do domu! Zawsze na końcu drogi jest cel. Nieraz nie zdajemy sobie z niego sprawy, nieraz dążymy do niego jak najszybciej, ale zawsze gdzieś tam jest. Bezpieczny port w którym nasza łódź będzie bezpieczna, w tym przykładzie akurat mowa o mojej obitej na polskich drogach dup*e którą mogę złożyć w ciepłym łóżku.

Wyruszając w tą drogę nie myślę o jej końcu, o celu, tak jak w młodości nie myślałem o śmierci (no dobrze myślałem, ale do tego wrócimy), ale po trudach podróży ... myślę coraz bardziej intensywnie, zupełnie jak w życiu, gdy nabrawszy nieco doświadczenia - myślę o tym co po mnie zostanie, gdy odejdę.

Poniekąd jest to też jeden z powodów dla których zdecydowałem się pisać tego bloga.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz